Nie mam humoru, czuje sie masakrycznie. Najchetniej zakonczylabym juz ten jebany dzien,
ale nie moge .
Wiem, ze musze z NIM powaznie pogadac. Zaczyna dzialac mi na nerwach.
Wiedzialam, ze nie zawsze bedzie kolorowo, ale bez przesady.
Jestem wykonczona psychicznie, totalnie nie wiem co myslec.
Jezeli on zamierza mnie w taki sposob mnie traktowac, to ja dziekuje.
Moze nie zdaje sobie po prostu z tego sprawy, trzeba mu to uswiadomic.
Dopiero teraz widze,
ze on na prawde mysli, jak dziecko. To jest ogromny problem...
Albo to po prostu moja hustawka nastrojow i histeryzuje?
Zawsze na noc mam jakies dziwne mysli...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
rzucić, to wszystko i uciec. zacząć żyć od nowa. z nową etykietką. bez opinii, na starcie. bez ludzi, którzy kładą Ci kłody pod nogi. bez problemów, bez rutyny. bez abstrakcyjnej nadziei na lepsze jutro. chcę uciec. ale nie mogę. dalej tkwię, w tym zakichanym, szklanym, pudełku, zwanym życiem. stąd, nie ma wyjścia. nawet śmierć, jest zbyt bezszelestna, by pomóc.