Moje permanentne przeziębienie zaczyna mnie wykańczać.
Wermut i żubrówka u Prezesa jako nieoczekiwany obrót wydarzeń, czyli jak być dzianym trzydziestolatkiem. Krótki kurs przedsiębiorczości i samozajebizmu. Niezastąpiony Miszczu, napalony Kurd i po drugiej stronie szali Niedorajda życiowa, która sprawia, że klnę jak szewc i mam ochotę faceta powiesić za jaja. Nienawidzę nierobów. A zwłaszcza takich, którzy żerują na moich przyjaciołach i na domiar złego są przez nich kochani jakąś dziwną odmianą miłości wynikającą z przywiązania, litości i nie wiem czego jeszcze.
Dlaczego wspaniałe, ogarnięte laski znajdują sobie takich ..."facetów"?
Zbyt dobre serduszko? Czasem wydaje mi się, że zimne suki mają w życiu lepiej niż kochające, oddane dziewczyny. A może warto mieć w sobie po prostu szczyptę zołzy?
Dzika frustracja mnie ogarnia, kiedy widzę Alikwota albo Miszcza z kolejnym palantem, który powinien trzy razy dziennie składać modły dziękczynne za to, że taka dziewczyna w ogóle na niego spojrzała. Kiedy słucham w co kolejny raz się wpakowały.
A może nieudaczników po prostu warto omijać szerokim łukiem, bo mało prawdopodobne, że transformuje w superbohatera, ale za to robienie pięknych oczek i czułe słówka ma opanowane do perfekcji.
Z dnia na dzień jestem coraz spokojniejsza , a po wysłuchaniu tych wszystkich historii stwierdzam, że na wszystko przyjdzie czas. Moze to, że jestem sama jest po prostu najlepszym co moze mnie spotkać w danej chwili. Dziękuję. Pan Mężczyzna pojawi się w najmniej oczekiwanym momencie.
Jeny, zeźliłam się.
-Mmmmmamo, wrócę jutro!
-Bardzo jest mi przykro.
- Miszczu, słyszałaś? Mamie jest przykro, że wrócę.
Jestem złym dzieckiem, kilogram wędzonego węgorza kosztuje 120 zł, a karp smakuje mułem.
A gdyby tak na święta robić listę jakiś niezwykłych rzeczy, które każdy chciałby zjeść i to przygotować?
Marna ze mnie tradycjonalistka.
Dzisiejszy dzień i życzenia które dostałam, uświadomiły mi ilu wspaniałych ludzi poznałam i jak bardzo zmieniło się moje życie od samotnej eskapady w Tatry. Pani Ela z mężem zmartwieni, czy wlezę na Ornak i omójboże na Rysy?!, Michał Surwiwalowiec z którym przegadałam pół nocy na ławce przed schroniskiem, Pan Urzędnik Który Marzy O Byciu Nauczycielem, Pan Policjant, aż w końcu Lech Który Mi Niósł Plecak, a wraz z nim Luke w pakiecie. Co za tym wszystkim idzie decyzja o wyjeździe, Rodzina, Dzieciaki, Cudowna Margie, Ben, Kiara, Darek, nawet Mass, który mnie nienawidzi,ale jest przy tym tak uroczy, że zupełnie przestaję zwracać na to uwagę, moja przemiła sąsiadka, Maurice, Jego Żona, Zabójczo Przystojny Pan Co Przychodzi Czasem Na Drinka. (oludzie, zemdleję), Witold Wina turbopodróżnik, któregociężkowyciągnąćnapiwobociąglepracuje, Pan Z Kuchni, który pomógł mi przy wyrzucaniu piekielnie ciężkiego wiadra butelek i miły pan z kawiarni, nie wspomniwszy już o poszczególnych osobach poznanych na siłowni.
Tak poza tym dzisiejszy pleśniak wyszedł IDEALNY. Taki po prostu perfetto, palce lizać.
Otworzyłam wino piekielnie wytrawne.Kieliszek wystarczył, żeby odstraszyć mnie od alkoholu na dłuższy czas.
O, kolejny etap przepowiedni się sprawdza. Północ trzydzieści, matula nadchodzi.
"A ty nie idziesz spać, Basiu?"
Nie. Jestem zajęta spisywaniem arcyważnych wydarzeń mojego życia, bo za parę lat znowu będę gdzieś indziej i zapomnę jaką fascynującą osóbką byłam w wigilię roku 2015 i co działo się w tej kudłatej główce oraz trawieniem paczki tofjefje.
No i uważam, że dokonało się najważniejsze... Po tylu latach spełniania oczekiwań wszystkich dookoła...uwalniam się od tego.
Coś wspaniałego.
Nie lubię: jazdy na nartach, gry w siatkę, karpia, kiślu/kisielu żurawinowego, czekoladek z alkoholem, słodkich win, nierobów, mojej bratowej i bezsensownej paplaniny.
<przeciąga się jak kot>
No i po moich wspaniałych 16 kilometrach i headbangingowaniu faktycznie czułam się jak po zderzeniu z tirem.
Nie polecam.
O, spotifaj znalazł mi fajną piosenkę. The Weakness In Me- Joan Armatrading
"Why do you come here and pretend to be just passing by?"
Jeszcze kilka spotkań, trudnych rozmów i mogę lecieć.
Do swojej samotni.
Do istot, które są tak blisko, a których nie mogę kochać bo są tylko bardzo tymczasowymi gośćmi w moim życiu.
Ale najpierw objadę pociągiem całą Polskę z moim Epickim Plecakiem.
Barbara Supertramp!
Moja sąsiadka miała kiedyś psa, który całe życie spędził na łańcuchu długości trzech metrów. Pewnego razu sąsiad postanowił go odpiąć bo zdawało się, że pies się zestarzał i nie jest już tak groźny na jakiego wyglądał za młodu. Uwolniony zwierzak i tak wybiegał tylko na długość łańcucha. Dopiero po kilku dniach zorientował się, że jest wolny i zaczął hasać po całym podwórku....Suma sumarum chyba i tak zginął pod kołami samochodu.
W sumie nie wiem już co epickiego miała wnieść ta historia do mojej opowieści.
Zaczęło się-faza na jedną piosenkę.
Pierwsza czydzieści. Idealna pora do rozmów. Bądź prowadzenia monologów.
Minęły już czasy świtów dzielonych na pół
I milczenia splecionego z dźwiękiem
Głos rozpłynął się we mgle lat
I dotyk już przecież bezpański.
Błądzi po obcych ciałach
Beznamiętnie brutalny.
I oddech...ciągle spłoszony
Nie daj Boże zbyt krótki
(...)
O drugiej w nocy daleko mi do Wisławy Szymborskiej. Ba! Daleko mi do niej nawet i o dwunastej w południe.
Siedzę tu od dwóch godzin i nawet niie pamiętam czy umyłam zęby.