Odsypiania ciąg dalszy. Nauczyłam się kilku rzeczy: szacunku do swojego ciała i tego jak wazne jest zdrowe odżywianie. Na dłuższą metę takiego wysiłku jaki zaserwowałam sobie w Londrynie wszystko musi działać jak w zegarku, nie ma czasu na wybryki i wpieprzanie czekolady, bo to oznacza po prostu kolejne dni wyjęte z zycia plus chorowanie.
Wielki powrót do paleodiety. Z uśmiechem zabrałam się za pichcenie wszystkich tych smakowitości.
Może przy takim obrocie wydarzeń nawet ja w wieku 36 lat bedę wyglądać na 27.
Przeczytawszy "Sztukę kochania" Owidiusza usnałam, że od 2 tysięcy lat nic się w stosunkach damsko-męskich nie zmieniło, plus taki, że twoje farmazony mogą przetrwać tyle setek lat jako całkiem zacny bestseller.
Ale!
"Wino czyni serce tkliwym.
Miłość duszę opromienia...
Wino i miłość-to płomień
rozpalony śród płomienia.
(Teraz najlepsze)
Aby sądzić o piękności,
bezpieczniej poczekać do dnia.
Noc i wino- źli doradcy.
Zwodniczy ma blask pochodnia."
Generalnie pieprzcie się, lecz nie na łąkach i polach, jeno z dala od ludzkiego patrzenia. Masz męża? Nie szkodzi to zacnemu kochankowi posyłać liściki rozpalające wyobraźnię. Żona twa zmarszczkami ma lico pokryte? Idźże spędzić upojną noc do kochanki. Z żoną możesz się kłócić i wytykać jej wady, o kochance strzeż cię Zeus złe słowo powiedzieć.
"NIECH NA MIŁOSNYCH TROFEACH
WYPISZE KAŻDA KOBIETA:
NAUCZYŁ MNIE MIŁOWANIA
OWIDIUSZ, RZYMSKI POETA"
Chińskie przysłowie mówi, że jesli nie wiesz co powiedzieć, opowiedz chińskie przysłowie.
Grochola to szajs stulecia, Owidiusz nie dokonał w moim postrzeganiu mężczyzn światowego przewrotu. Tomy o historii Polski patrzą na mnie złowieszczo, więc omijam je z daleka. "Nędznicy" stoją smutnie na półce, jednak świadomość kompletnego wylogowania się z rzeczywistości na najbliższy tydzień na rzecz ponownego spotkania Gawrosza i Cozette też jakos tak nie nęci. Jutro przetrząsnę księgarnie w poszukiwaniu "Kronik Diuny". To może być ciekawa przygoda, zwłaszcza że tego typu literatury nie tykałam, by nie skłamać, dobre 3 lata.
Zajęłąm się konstruktywnym działaniem, bo siedzenie i obserwowanie tej tu rzeczywistości przyprawia o zawrót głowy.
Zdyszana, zlana potem, z sercem walącym jak młot leżałam na podłodze tak samo jak 4 lata temu, rozmyślając dokąd zaprowadził mnie ten pierwszy trening, ile wspaniałych chwil przeżyłam i jakich ludzi poznałam! W ilu zaszczepiłam pasję do sportu i ile dobrego zrobiłam na tej płaszczyźnie zycia. Mieć pasję- piękna rzecz!
Wpadłam w wir poszukiwania mojego idealnego domu, czytaj namiotu. W sumie mam cały sprzęt, ale na typowo letnie wypady w polskie górki. Zaczęłam ostrzyc sobie zęby na wielką wyprawę do Szkocji w poszukiwaniu potwora z Loch Ness. Nie chciał mnie mój tani pan Anyżowy zabrać ze sobą, to sama sobie pojadę.
Swoją drogą, dobrze mieć kolegów 30+; przypominają mi o trywialnych aspektach mojego rozbuchanego wyobraźnią życia, konieczności płacenia rachunków i takich tam bzdur, czyli po prostu ściągają moją rozmarzoną główkę na ziemię.
Dlatego też po przewróceniu domu do góry nogami w poszukiwaniu mapy Tatr postanowiłam siąść na dupie i pooglądać zdjęcia. Mimo iż pan Anyżowy ma moją osobę w głębokim poważaniu, zajety swą sztuką i pracą, zawsze zmęczony, z groźną miną,w innym świecie i nigdy nie przychodzący punktualnie na umówioną godzinę, zabiorę go w Tatery na tydzień. Oczami wyobraźni widzę ten przerażający wyraz twarzy, który jest naprawdę przestraszny jak widzi się go pierwszy raz, a który traci na sile przy pierwszym uśmiechu. Tak to już mają ludzie o ciekawej osobowości. Widzę już jak wyciąga ten swoj aparat i cyka najpiekniejsze zdjęcia jakie tylko można sobie wymyślić. Czuję też to epickie szczęście rozrywające mnie od środka, poczucie wolności i zapach gór.
Na pewno będzie to łatwiejsze do zrealizowania niż moja wyprawa do Szkocji.
Poza tym jak będę zwlekac, to prędzej czy później znajdzie sobie żonę, a tak, jako wesoły singiel, może sobie pozwolić na wyprawę w góry z rozbrykaną siksą.
Mama pierwszy.raz.w.życiu.zamknęła.drzwi.do.swojej.sypialni.
Spotify znalazł mi "She's always a woman"...Moris to śpiewa! Jejujeju, jak tylko wrócę uściskam go bardzo mocno.
e życie bez zbędnego balastu.
Idę kontynuować moje spanie.
Jestem marzycielką, niepoprawną i irytującą, ale...ale te marzenia się spełniają! W lipcu leżałam załamana stanem swojego życia i wpadł mi szalony pomysł wyjazdu. Krok po kroku i voila! Los zagnał mnie do Teddington.
Dzisiaj wszystko to zdaje się być snem, gdzie ja tam, co, z kim, do czego. Basiaznadmorza. Tylkobasia. Taka tylko ja.
Chciałam pisać książkę? Proszę bardzo, piszę bloga. Nie zapomnę, jak szlag trafił moje 47 stron twórczości tylko dlatego, że padł dysk twardy. Stąd fbl wydaje się być całkiem motywującym do spisywania wydarzeń no i solidnym miejscem jeśli chodzi o przechowywanie treści.
Jutro czeka mnie spotkanie po 7 latach. Chyba musiałam przyjechać, by pozamykać wszystkie sprawy i zacząć now
Buonasera! Grazie! Arrivederci! Karaluszki pod poduszki. O! Musze nauczyć tego mojego bojfrenda z kuchni, choć do tej pory nie jestem w stanie zapamiętać jak ma na imię.