photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 GRUDNIA 2015

-Polish? -Nie palę.

Powrót do ziemi ojczystej. Podczas pierwszego tygodnia pobytu za granicą byłam przekonana, że ucałuję płytę lotniska po wylądowaniu. Po 2,5 miesiąca uznałam, że przyjmę powrót na klatę, choć nie jest to najbardziej upragniona rzecz w danym momencie mojego życia.
WELCOME HOME. Taki to piękny napis ujrzałam na lotnisku w Szczecinie. Nie WITAJ W DOMU, SIEMA, DOBRZE CIĘ WIDZIEĆ STARY, DZIEŃ DOBRY BRACIE. Nie, zamiast tego ŁELKAMHOŁMMADAFAKA.
I unoszący się odór wódy.

Uwielbiam moich rodaków. Bardzo mi tego brakowało.


Brakowało mi również rozmów o polityce najbardziej w świecie. Wprost nie mogłam się doczekać kolejnego maglowania tych wszystkich jakże istotnych tematów. Nienawidzę po prostu. Po tych wszystkich latach wychodzi mi to uszami i choć mogłabym wypowiedzieć się całkiem sensownie, po prostu nie mam ochoty, udaję durnia i uciekam w świat hasających kucyków. Taki mechanizm obronny, wyparcie, dajcie mi wszyscy święty spokój.
ALE LOS NASZEGO KRAJU?!
Dobrze, że nie ma już komuchów w rządzie.
W sumie nie powinnam się wypowiadać, jestem w końcu małym emigrantem.

 

 Jest mi niedobrze, nie mam apetytu, jestem nigdzie i nie należę donikąd.


A Moris gra na fortepianie.

Jestem sfrustrowana, bo mój wypad w góry po prostu nie wypali. Nie jestem zupełnie przygotowana pod kątem sprzętu, poza tym wszystkie schroniska są zaklepane, także takie widoki jak na zdjęciu będę mogła podziwiać....na zdjęciu.

Nie cierpię słodkiego wina.

Dwa dni u PJ były zbawienne dla mojego ducha...konie, drzewa, pomidorówka,ogień w kominku, wylegiwanie się na kanapie,lampka wina na szczęście dobrego,milczenie i rozmowy.
"Jesteś, po prostu,to wystarczy. To tyle i aż tyle".
Mogę mu opowiadać o pływaniu kajakiem po jeziorach Alaski, o kupnie niebieskiego landcruisera na moje dzikie wyprawy i granatowego porsze do wożenia się bo tak, o nocowaniu zimą pod namiotem nad jeziorem, o wchodzeniu na szczyty świata, o kąpaniu się w Bałtyku i studiach za granicą. On wszystkiego tego wysłucha i powie: Basiu, całe życie jeszcze przed tobą! Wszystko ci sie uda! I huk, że pewnie wyjdą z tego dwie rzeczy, ale nigdy w życiu nie marudził, nie powiedział, że coś jest awykonalne.

Zdałam sobie dzisiaj sprawę, że są dwie osoby na świecie, które mówią do mnie Basiu. Dwie. Jedna bardzi bliska, a druga w gruncie rzeczy obca. Zabawne, prawda?


Wsiądę w samochód, odpalę muzykę i pojadę po prostu przed siebie.

Śnił mi się Ten Pan. Ten, którego będę bardzo kochać najmocniej na świecie. Nie pamiętam jego twarzy, wiem tylko że był wspaniały,był dobrym człowiekiem, uśmiechał się i wyciągał ku mnie swoje dłonie,a kiedy mnie objął,ogarnęło mnie niesamowite uczucie, takie, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłam, dopiero w tym śnie.
Zabrał mnie na samą góre jakiegoś wieżowca(?) w kazdym razie tak wysoko, że gwiazdy zdawały się być na wyciągnięcie ręki.
Po przebudzeniu wiedziałam, że tak rozpoznam Tego Pana. Po tym uczuciu i po gwiazdach.
Piszę, żeby nie było, że to sobie ubzdurałam, kiedy sen już się ziści.


Ależ byłam szczęśliwa.

The first bell.
...
PROSZĘ PAŃSTWA, ZAMAWIAJCIE DRINKI, BO JUŻ TYLKO DZIESIĘĆ MINUT DO DRUGIEGO DZWONKA
I WTEDY I TAK BĘDZIECIE MOGLI CHLAĆ, TYLKO NIEOFICJALNIE ALE CO TAM.Nie wiem co ze sobą zrobić.
.........................................
The second bell!