Ogólnie to jest świetnie. Wszystko wreszcie stopniowo zaczyna się układać... Noo z drobnymi potknięciami jakim jest obecnie moja choroba. Wieczór kolęd był mega niewypałem. Nikt nie ogarniał ile mamy śpiewać zwrotek i w którym momencie, ale jakoś to było. Dzisiejsze leżenie w męskiej toalecie na spontana było epickie. :D Kondzio chce Ci jeszcze powiedzieć, że pastele nadal mam na twarzy! xD śpiewanie kolęd po niemiecku wymiatało. No nie chce mi się tu więcej gadać. Tyle. <33