Co drogi ojcze, zadzwoniles i myslales, ze wszystko bedzie ok? ze porozmawiamy jak dawniej? To dla Ciebie ten srodkowy palec, tylko na tyle zasluguje facet, ktory zostawil dzieci i zone dla jakiejs mlodej kurwy. Co zakochales sie? przezywasz druga mlodosc? nie wciskaj mi wiecej takich kitow. Chciales, zebysmy zostali z Toba? I z Twoja "dziewczyna" niewiele starsza ode mnie? jak ona by mnie wychowala, co? ja mialbym sie sluchac jakiejs gowniary? Ty sam nie dalbys sobie rady, jestes za slaby, za slaby, za slaby, za slaby....
miliony mysli w glowie, klebia sie niczym wyglodniale hieny wokol zarcia, dlaczego, po co, za co? miliony pytan, ktore pozostana bez odpowiedzi. To nie prawda, ze na kazde pytanie mozna znalezc odpowiedz, to nie prawda, ze do kazdej odpowiedzi pasuje jakies pytanie, to nie prawda, ze nie cierpie. Mojej przeszlosci w sumie na co dzien nie ma, ale bywaja dni, kiedy wraca, ze zdwojona sila, kiedy nie mysle o niczym innym. Masz szczesliwa rodzine, kochajacego ojca, wspaniala matke, cudowne rodzenstwo i pewnego dnia wszystko sypie sie niczym domek z kart. Ale ktos ten domek zdmuchnal prawda? I wlasnie tej osoby nienawidze, tej kurwy, ktora zdmuchnela moj, nasz domek z kart, ktory tyle lat ukladalismy.
Mamo, bedzie dobrze prawda? Juz jako dziecko czulem z Toba silniejsza wiez, ciesze sie, ze jestem z Toba, ze sobie ufamy, ze moge Ci powiedziec wszystko, podziwiam Cie, byc ojcem i matka w jednej osobie to ciezkie zadanie, sprostalas, dalas rade, ponad swoje mozliwosci.
Placz, lzy po prostu leca, nieproszone, nieprzywolane, siedzisz i nagle sa, jedna po drugiej, kap, kap, kap, wycierasz, wsciekasz sie, przeciez nie mozesz plakac, nie chcesz cierpiec, kap kap kap, klniesz, krzyczysz, wymachujesz rekami, nie placz, jestes facetem, nie becz, kap kap kap
Ostro prawda? Taki dzien, takie mysli, nie obiecywalem Wam, ze kazda moja notka bedzie przepelniona dzieciecym optymizmem, niekiedy czas zmierzyc sie z problemami doroslosci
It looks like a bad dream, but it's my real life..
milego dnia :)