Ludzie, których życie kręci się tylko wokół szkoły i zadań domowych muszą być naprawdę smutni i nieszczęśliwi. Mnie jedno popołudnie doprowadza do szału. Od ferii jeszcze nie byłam w szkole, a już mam jej dość, no nieźle :) Tylko ludzie, których tam jutro zobaczą powodują, że nie pierdolne jutro łóżkiem o ścianę :)
Ale, ołjes ołjes, udało się, jestem finalistką olimpiady z historii szutki! Co równa się temu, że w etapie centralnym muszę zdobyć tylko 1 punkt (da się zrobić :P), aby mieć zaliczoną maturę na 100%! Opłaciły się dwa piżamowo-dresowe tygodnia zakuwania od rana do później nocy i spania po 4h na dobre :D
A tak generalnie to nie mogę się doczekać weekendu! Nie mogłam się go doczekać już od połowy ferii! Kolejny weekend w Body Art Fusion z najlepszymi ludźmi na ziemi, a do tego teraz śpiew z p. Magdą, o tak! A w niedziele wieczór, na deser, koncert charytatywny SG1, czego chcieć więcej :)
Do tego czasu musze uporać się jeszcze z tym wszysykim, co powinnam zrobić w czasie ferii, a czego nie zrobiłam, a wszyscy myślą że zrobiłam (jestem mistrzem fajnych zdań, nie ma co!). To ja sie oddalam, bo czekają na mnie jeszcze dwa wypracowania z francuskiego dziś :P