Weekend był szalenie emocjonalny, ale też bardzo pracowity.
Kręcenie filmów w tempie 3 na dwa dni :)
Zaskakująco pozytywnie odebrana scena przygotowywana zaledwie dwie godziny. Paulina i Bianka są naszym prywatnym sukcesem, Madziu <3
Interpretacje tekstów zmienione o 360 stopni, rozgrzewki układane w literki z samych siebie.
Dużo śmiechu, trochę płaczu plus artyzm na stodwa i ludzie, ach CI ukochani.
Podsumowując, kocham Studio <3
Nie zawsze jest idealnie. Czasem mam wrażenie, że powielam los tych wszystkich aktorów, samotnych do bólu, pogrążonych w depresji z przejaśnieniami co jakiś czas, pijących co wieczór do lustra. Być może faktycznie czasem tak jest. I czasem mam wrażenie, że nigdy nie znajdę "swojego prywatnego Klasza", że nigdy nie uda mi się spełnić marzeń...
Ale załamywanie się nie jest dobre, powoduje że zamiast sprawić by widownia płakała, my płaczemy. Wszystko się jakoś ułoży. Może to naiwnie pozytywne myślenie, ale jakoś tak czuję. Na razie moją ręką, która ciągnie mnie w górę jest świadomość wspinania się po górze umiejętności, osiągania coraz to wyższego stopnia. Czasem mam wrażenie, że spadam w dół, że nie jestem już ani trochę dobra, ani trochę odpowiednia. To chyba normalny stan rzeczy, prawda?
Ale wystarczy kilka skreśleń, wymazanie rzeczy nieodpowiednich, których i tak nigdy nie poczuje, bo zwyczajnie nie są mi pisane i zastąpienie ich takimi Paulinami, które wpisują się w moją osobowość tak samo dobrze jak kolorowe trampki.
Przede mną dużo pracy, sztuka to ciągła praca, patrz: Black Swan. Ale czuję, że kiedyś się uda, że będzie dobrze, bo inaczej być nie może. Bo chociaż Stwórca powtarza, że to niemożliwe, to aktor zaprzecza i mówi: "Nieprawda, zaraz Ci udowodnię, że to możliwe".
Przekraczanie własnych granic i wielka podróż wgłąb siebie.
A jutro olimpiada z historii sztuki.
"Niech sie dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba".
Obysięudałoobysięudałoobysięudałoobysięudało.
Chciałabym już mieć tą maturę z głowy, prosze prosze prosze prosze.
Zapewne nikt nie wie do końca o czym napisałam wyżej, ale ciążyła na mnie potrzebna ubrania tego w jakieś słowa i wyrzucenia z siebie. I już mi lepiej. Ten świat jest naprawdę porąbany. Jeśli nie rozumiecie tego co wyżej, nie starajcie się. Tak będzie lepiej ;)
Ach, Mrówciu moja kochana, jesteś dla mnie taka niesamowicie ważna i czuję, że jesteś jedną z tych nielicznych osób, które mnie znają i przed którymi otworzyłam siebie. Pomagasz baaardzo, tylko dlaczego Nowy Sącz jest tak daleko, a Interkamp tylko raz w roku!