Tak, stać mnie dzisiaj tylko na tyle.
Kot mnie podrapał i rozciął mi cały nadgarstek i dalej.
Ogólnie mam już dosyć. Kocham was wszystkich w chuj.
Ale mimo tego, strasznie dziękuję mojej Patusi, Rrrrrudej (e, jak too było? nie barierki, tylko...?), Krzysiowi i jego czekoladówce (chociaż na dłuższą metę chce się nią rzygać), Oldze i Agusi oczywiście.
W sumie więcej działo się przed niż na koncercie, ale to nic.
Za mało wypiłam, nie wyżyłam się, nie dowartościowałam się, ogólnie ja pierdole.
Za wulgarną notkę przepraszam normalnych i wrażliwych ludzi, idę przeżywać mój stan krytyczny w samotności.
A jutro koncert (Marian kuźwa z bębnami -.-'). W dupie mam ten koncert!