Ta jakooość... <3
Kocham lekcje angielskiego.
Kocham słyszeć "możecie się wreszcie zamknąć?", "jak się nie zamkniecie, to pożałujecie", "halooo, is dis kliiir?" i inne mądre rzeczy z ust mej ukochanej złośnicy <3
Wiem, że ona nas wszystkich nienawidzi po równo. Nawet nie kończy zdania, kiedy usłyszy dzwonek, tylko mówi "dziękuję, do widzenia państwu".
Ale chyba bardziej kocham naszą (moją i Pati) wspólną książkę do angielskiego, gdzie znajduje się wiele pięknych obrazów, jak np. pan Wishnu kradnący Krzysztofowi kwiaty z wazonu, albo ten umieszczony powyżej, przedstawiający nauczającego Marilyna Mansona. (nie wiem co to za gwiazdka na jego czole, to Patałachy sprawka.)
W ogóle to kocham toto <3
"But I'm not a slave to a god
That doesn't exist
But I'm not a slave to a world
That doesn't give a shit"
Piosenka którą kocham od początku do końca. W sumie nadawała się na dzisiejszy dzień - kolęda i te sprawy.
Róbta co chceta, ale źle się czuję, kiedy ksiądz włazi mi do domu.
I tak, bardzo, bardzo lubię pana MM. Ponieważ pociąga mnie jego inteligencja, jego sposób bycia, jego głos, muzyka, i fakt, że mamy podobne zdanie na wiele tematów. Mogę się oprzeć na jego twórczości, kiedy nie mam już siły walczyć z dobijającą naiwnością ogółu.
Ktoś może zarzucić mi brak gustu, ale cóż. Uważam, że pan Brian W. z całą tą toną makijażu i wszechobecnym lateksem, jest piękny.
Kciałam też, korzystając z okazji, podziękować systkim, którzy złożyli mi zyczenia urodzinowe, a w SZCZEGÓLNOŚCI moim aseksualnym gejom shotafilom, rudym drzewskom i fuhrerom za cudowny tort i piękną laurkęę <33
Nie skomentuję faktu, że od razu przyniosły sobie do tego tortu łyżeczki.
I ludzie! Weźcie se znajdzcie własne daty urodzin! A nie, że moją kradniecie! Chyba doliczyłam się z 5 osób, które mają w ten sam dzień, co ja... ^^'
No i... jestem dorosła.
Szkoda tylko, że nic się nie zmieniło.