... po niedługiej, wszak potrzebnej rozmowie z ... no własnie z kim...
koleżanką ?
przyjaciółką ?
znajomą ?
byłą ?
matką 'chrześniaka' ?
Wszystko to w jednej osobie. Krótka była to rozmowa, ale jak potrzebna. I mnie i jej, a przede wszystkim jej. Ale i mnie trochę to pomogło - troche zrzuciłem balastu z serca. Niewiele jej już zostało, by znaleźć sie w innym świecie, wystarczy tylko dotrwać. Ale, tak jak w każdym przypadku - im bliżej końca, tym trudniej.
I to jak zwykle jest jej wina.
Niektórzy ludzie powinni miec odebrane prawo gadania głupot.
" Przestało go obchodzić, co będzie dalej, jak będzie
wyglądał następny jej dzień.
Oczywiście i ja przyłożyłem do tego rękę.
Pomogłem, bo o to prosił...
"- Teraz sobie przypomniałeś ?!"
Oj zabolało. Tuż pod płucami i trochę pod kopuułą. Ale nie byłem
jednostronny - chciałem poznać drugi koniec tego samego kija. I było tak jak
myślałem. Ale zadeklarowałem się pomóc obu, nie bacząc na objekcje obu stron.
To trochę tak, jakbym podczas wojny mówił o pokoju, a po cichu
zbroił każdą ze stron i zdradzał pozycję przeciwnika. Ale nie mogłem stać bezczynnie.
To dopiero pierwszy dzień. Zobaczymy co dalej.
Wiem tyle, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi...
A co z bezradnym ?
(15.04)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------