Równe 11 miesięcy temu spojrzały na mnie zakochane oczy, jakby nieobecne, przymrużone, uśmiechnięte i niebieskie. To nie był błękit nieba, ani głębia mórz. To kalejdoskop szmaragdów wirujących na soczewce nocy. Mikro film, na mikro ekranie.
Zobaczyłam ręce wtulone w inne dłonie. Zobaczyłam włosy potargane szeptem, usta szukające ciepła niecierpliwym językiem i ramiona w splocie zawiłych dotyków.
Zobaczyłam nagość ubraną w pocałunki, omdlałą w szeleście pościeli. Zaciśnięte palce na skórze, w powietrzu...
Widziałam taniec bez akompaniamentu, poezję ruchu zespoloną potem.
Zobaczyłam drżenie ostatnich akordów, łagodność odpływu znikającej fali.
Widziałam oddechy przytuleń i słowa kołysane ciszą...
Wciąż patrzą na mnie zakochane oczy w lusterku marzeń mojego mężczyzny.
Dziękuję, najdroższy ;*
____________
Nieważna jakość zdjęcia, ważne jest przesłanie i intencja...