Nienawidzę Cię.
Za to, że się urodziłeś. Za to, że jesteś. Za to, że oddychasz i kradniesz mi powietrze.
Nienawidzę Cię.
Za to, że wdarłeś się w moje życie. Mimo, że nasze drogi jeszcze się nie skrzyżowały.
Nienawidzę Cię.
Za to, że o mnie wiesz.
Nienawidzę.
Może dlatego, że zupa była za słona.
Może dlatego, że taka ładna dziś pogoda.
Może dlatego, że już wrzesień.
A może mam dziś po prostu jakiś męski odpowiednik cioty.
Dziękuję Ci.
Za to, że stłamsiłeś we mnie to, co najgorsze.
Za to, że otworzyłeś mi oczy i zdjąłeś z nich klapki.
Za to, że udowodniłeś, że życie jest gówno warte.
Za to, że kiedyś będziesz się męczył, tak jak ja się męczyłem.
Dziękuję Ci.
Ale i tak nienawidzę.