Moja przyjaciółka Kurosława. Fajna babka, zaraz po tym jak ją jakimś cudem złapałyśmy (Justyna, moja mama i ja) dała się przekonać że nie gryzę. Pogłaskałam tu i tam, przytuliłam i efekt widać na zdjęciu. U kuni byłam ostatnio, ale było dosyć póżno, więc wyczyściłam, wymiziałam i do domu.