Każdy z was zna ten moment, kiedy jest się nieakceptowanym przez otoczenie. Twoje poglądy się nie liczą, a swoje zdanie możesz sobie wepchnąć w dupę. Łzy same napływają do Twoich oczu i zaczynasz się łapać na tym, że musisz mrugać coraz szybciej by nie wybuchnąć histerycznym płaczem i nie zacząć krzyczeć. Chociaż właśnie w takich momentach krzyk i płacz jest potrzebny. Nagle robi się smutno. Czujesz tylko smutek, ale nie okazujesz emocji. Zatrzymujesz je gdzieś głęboko w sobie dopóki nie zajdzie słońce. Kiedy już to zrobi Ty kładziesz się na swoim z pozoru wygodnym łóżku, ale wtedy jest ono najbardziej niewygodnym jak i zarazem najbezpieczniejszym miejscem. Poduszka w którą wylewasz łzy zastępuję Ci przyjaciela. Teraz już nie ma miejsca na krzyk. Tylko dławiące łzy szepczą na naszych policzkach. Wielka gula w gardle jaką się wtedy czuje nie pozwala na nic więcej jak tylko płytki oddech.