Leżę w łóżku od wczoraj wieczór smagany bólem przez jakieś kurewskie niewiadomocomidolega i siłą rzeczy jedynym moim zajęciem jest myślenie. Abstrakcyjna czynność, niedostępna dla każdego. Więc myślę i myślę, i stwierdzam że te wakacje z pewnością NIE BĘDĄ LEPSZE od poprzednich, gdyż już na wejściu się zjebały. Myślałem że jak się konkretnie, wulgarnie określając NAPIERDOLE zapomne o pewnych sprawach, jednak i to nie pomogło a przyniosło tylko rzyganie, stłuczenia i obity pysk. Wkurwiam się dosłownie na wszystko, irytacja spowodowana bólem przekracza już granice i sprawia że wylewam tony żółci na najbliższych i znajomych, co gorsza nie przejmująć się tym wogóle i zdając sobie sprawę z konsekwencji czynów, a mimo tego brnę w to dalej. Chuj - jak sobie tak pokrzycze, nawet w myślach kilka razy to mi lepiej, zupełnie jak Ci z zespołem Touretta przy czym ja nie mam tak przejebane że muszę robić to co kilka sekund. Ból psychiczny i fizyczny zmieszany razem z bezdradnością wyprowadza z równowagi nawet najtwardszych pacyfistów toteż mogę się w jakiś sposób usprawiedliwić. Piszę tą notkę wyłącznie żeby sobie ulżyć i wyjebane mam w to czy ją przeczytacie, sram na was i sprawia mi to przyjemność.