rzygam angolem. uh!
i jest mi jakoś tak dobrze, kiedy inni mówią, że dam radę.
bo ja sama w to nie wierze..
za wysoką poprzeczkę sobie stawiam.
ale przecież kiedyś zdawało mi się to być osiągalne.
ja wam wszystkim udowodnie! czekajcie do maja/czerwca!
a o co się rozchodzi? o to że chciałabym mieć 80% z rozsz matmy. i to będzie mój cel na maj! bo na próbnej to obstawiam na 40%.
za przeproszeniem sram się z tą maturą tutaj..
popierdole jeszcze trochę bo nie chce mi sie wracać do angola xD
otóż zmieniłam plany na przyzłość - Gdańsk nadal, ale jak dobrze pójdzie matura to na politechnike na matematyke finansową chciałabym pójść. potem ewentualnie jak mi odbije to zdać egzamin na aktuariusza. ale na tym kierunku trzeba być mózgiem.. tzn póki co to nie wiem jak to jest kuć z matmy bo jeszcze nie miałam nic na tyle trudnego żebym musiała to rozkminiać. ale poczytałam w necie już o tym kierunku i podobno jest trudno.
no i obiecuje że w przyszłym tygodniu wezme się za komiks i myspace.
mogłabym popisać jeszcze jakieś głupoty o matmie ale musze wracać do angola -.-
ale np. wiecie jak nauczyłam się liczyć do 100 jak byłam brzdącem? przełaczałam kanały w TV no i uczyłam się liczb po kolei xd a kiedy umiałam tabliczkę mnożenia? w zerówce, bo starsza siostra była już w 2giej klasie podstawówki a ja też chciałam umieć xd
<3