Tu pośród martwych dusz kurz opada wiele wolniej
co rano trzeba wstać, a co wieczór zapomnieć.
Tyle niewypowiedzianych słów, tyle wykrzyczanych emocji.
To był dzień wielu rozczarowań. Ilu z nich moglibyśmy zapobiec, gdybyśmy zakopali dumę w piachu?
Kwestia zastanowienia. Kwestia odpowiedzi na "co by było gdyby?".
Czuję się poszarpana na milion maluteńkich kawałków.
Z każdej strony coś próbuje mnie dorwać. Nieustanna ucieczka.
Ile bym dała, żeby móc spędzić dzień uwalniając się stąd...
Dzień w całkowitej samotności, twarzą w twarz z wrednym Ja.
Dzień bez zasięgu, bez internetu, bez kontaktu z otoczeniem.
Dzień kompletnej pustki i słodkiej nicości.
Egoistycznie i nieco narcystycznie -
jestem dziś Waszą bezbronną ofiarą.
Korzystajcie, póki słabnę.