to "tylko" 3 kilo, ale ja widzę różnicę, przynajmniej w swoim samopoczuciu. czuję się pewniejsza siebie, i mimo, że ważę tylę ile sobie kiedyś przysięgałam, że nie będę ważyć, jest dobrze.
zawsze gdy liczyłam kalorie dostawałam małej paranoi, martwiąc się, czy się zmieszczę w bilansie, ile mogę zjeść na śniadanie i wmawiając sobie, że sama sałata którą jem jest wyśmienita. (opinie są różnę, ale jeśli uważasz, że wolisz sama sałatę od np. kanapek z sałatą i serkiem i ogórką to się okłamujesz)
1000kcal daje mi trochę odetchnąć - pilnuję się, ale nie spędza mi to snu z powiek jak np. 500kcal :)
dziękuję wam za wszystkie rady, bez was bym dostała kociokwiku :*
śniadanie: jogurt fantasia z wiśniami (150kcal)
obiad: pierogi z serem + masłem (400kcal)
kolacja: kanapki
+ orzeszki i ciasto, bleeeee
póki co: 1500kcal
+ rower
a teraz prasowanie + adventure time!
1 . 2 . 3 . 4 . 5 . 6 . 7
8 . 9 . 10 . 11 . 12 . 13
14 . 15