dzisiaj urodziny młodszego brata, ale mama wspaniałomyślnie pozwoliła mi odmówić tortu urodzinowego. zamiast tego zjem babeczkę, bo są super pyszne >:D
śniadanie: kawa + szklanka malin (50kcal)
obiad: kawałek kurczaka + kalafior + sałatka (200kcal)
kolacja: babeczka (180kcal), sałatka + pierś z kurczaka z grilla (250kcal) + 3 malutkie kromki z serem i rzodkiewką (360kcal)
+ lody kremowe z jakimiś pierdołami + lion (ze 400kcal?)
w sumie: 1460kcal (w-weh)
+ aktywność dziś zerowa, ale myślę, że podczas gonienia z jednego miejsca na drugie i przygotowując przyjęcie spalę jakiś fakbilion kalorii. dużo zamieszania.
chciałam trochę popracować nad swoim metabolizmem; ćwiczę, piję dużo wody i nie-wody, staram się spać długo i jem śniadania, czego nie robiłam przez długi czas. dziś wyszło mizernie z myślą o wszystkich urodzinowych przysmakach, ale przyznam, że i tak na codzień moje śniadaniowe menu jest trochę (!) ubogie i nudne. no bo ile można jeść wasę z serkiem i się nie znudzić?
a wy co jecie na śniadanie? ;)
1 . 2 . 3 . 4 . 5 . 6 . 7 . 8 . 9