Nie mam na nic siły ani ochoty. Pisałam do prawie 2 w nocy esemesy z Kotkiem, budzik na 6:30, nie daję rady. Dobrze, że dziś tylko 4 lekcje, potem na zakupy z E. poszłam, studniówkowe rzeczy, czerwona bielizna, podwiązka i te sprawy. :)
Uznałam, że skoro P. podoba się moja figura i wciąż powtarza, że mam zajebiste nogi (^^), to na razie odpuszczam sobie Mel B. Nie lubię ćwiczyć, gdy rodzice są w domu... Gdy tylko ich nie będzie, oczywiście do niej wracam, a na razie pozostanę przy squat challenge i przy plankach. I może biegać będę raz do trzech razy w tygodniu.
Dietę dorzucę sobie na studiach, bo matula znów wyjedzie z jakąś anoreksją czy anemią, a na studiach jedynie Kotek by się martwił, ale jest już przyzwyczajony do tego, że mało jadam. Ale wiem, że ja bym tam schodziła do około 100 kcal dziennie, bo sama z siebie nie mam motywacji o jedzenia i trochę się tego obawiam...
Squat challege:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
Plank:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30