Nie wyspałam się, ale to nic nowego. Jeszcze tata mnie rano obudził.
Wstałam po 9, zaraz poćwiczę trochę i pójdę się umyć, bo Kotek niedługo przychodzi.
Ah, moje biedne uda. Ale skoro tak wyglądają, to niech teraz cierpią. A co, należy im się!
Misiek dowiedział się o tym fbl. Bardzo tego nie chciałam, bo nie chcę, by ktoś o tym wiedział, bo te blogi kojarzone są pro aną i nie chcę, żeby pomyślał, że jak chcę tak bardzo schudnąć. I znów będę musiała wysłuchiwać długich kazań na temat zdrowego odchudzania, ćwiczeń, że mam wagę w normie i bla bla bla inne pierdoły. Ja chcę mieć tylko płaski brzuch i zajebistą pupę, robię to dla Kotka, bo wcześniej nie miałam takiej motywacji, a rok temu też ćwiczyłam. Ale szybko się poddałam. Też miałam fbl, teraz wróciłam, bo wiem, jak niesamowicie motywujecie do walki o lepszą wersję siebie.
Dobra, nie będę tracić czasu, maybe notka jakaś pod wieczór, ale to zależy, o której Misiek pójdzie. A nie chcę, by w ogóle wychodził...
Chudego! :*