Ja pierdolę, kurwa.
Jak ja nienawidzę mieć okresu. Nie dość, że teraz boli mnie kilka dni przed, to pierwszego dnia miesiączki jest tak źle, że najchętniej to tylko umrzeć.
Byłam z tym u lekarza. "To normalne". No chyba kurwa nie jest normalne to, że 18-letnia dziewczyna nie chce wstać z łóżka, bo ją brzuch boli, garściami łyka tabletki, a z tej całej bezsilności po prostu płacze. I to już nawet nie z bólu, ale nad swoim kobiecym losem, bo wie, że za miesiąc znów będzie to samo.
Na szczęście P. to rozumie, stara się być przy mnie, przytula, głaszcze po brzuchu. A on ma zawsze takie ciepłe dłonie. Uwielbiam ten jego kojący ból dotyk. Mogliby mnie operować bez znieczulenia, a wystarczyłoby, żeby on był w pobliżu i trzymał mnie za rękę. Dla niego zniosę wszystko, dla niego nawet fajki rzucam.
Ale boję się o studniówki. Jedna za 2 tygodnie, to spokojnie. Ale ta, która jest za 4 tygodnie, to może być ciężko. Nawet alko nie pomoże, sprawdzałam w sylwestra. No nic, do torebki wódka i tabletki, jakoś to przeżyję.
Nie wiem, jak to dziś z ćwiczeniami będzie. Jest mi tak źle, że na nic nie mam ochoty.