Znowu tu powracam. Tak. Lubię powracać. Powróciłam do photobloga, powróciłam do dawnego trybu życia (why?), powróciłam do pisania pamiętnika... Ale to nieważne.
Photoblog jest mi potrzebny, ponieważ chyba tylko pokazując innym, co mam do zrobienia, mogę w pełni to zrobić. Tak już mam.
Muszę znowu rozpisać ćwiczenia, znowu będzie czerwono lub zielono. Liczenie dni bez słodyczy. Liczenie ćwiczeń. Może spalonych kalorii. Nie będzie bilansów jedzeniowych, nie chcę się zatracać, nie po to wtedy stąd wyszłam, żeby teraz wracać z tym samym nawykiem.
Po prostu ćwiczenia, liczenie dni bez słodyczy i napojów gazowanych. Pełna motywacja, mam nadzieję.
Bo jeśli nie podołam, nie będę już miała tu po co wracać.
Na razie tylko pusty wpis, jutro dodam ogólny bilans ćwiczeniowy, bo jeszcze muszę to przemyśleć, czemu podołam, a czemu nie. No bo w końcu jeszcze szkoła, jeszcze książki, jeszcze sen. Jedzenie. Zdrowe.
Podobno 1 kwietnia jest dniem przełomowym, tak więc od dziś biorę się za siebie. Szkoda, że pogoda jest taka jaka jest, bo muszę ćwiczyć w domu, czego szczerze nie lubię. Miałam w planach zacząć się odchudzać jak stopnieje śnieg, ale czekanie nie ma sensu, to jak czekanie na coś niemożliwego.
Uh. Motywacja. Tak.