Dzień x.
Na wadze 79.4, zajebiście. Aczkolwiek jestem pewna, że to zatrzymana woda, bo w spodnie niby normalnie się mieszczę. Dostałam kopa. Trzeci dzień na diecie GARŚCIOWEJ, dobrze mi idzie. Dziennie wychodzi 500-800 kcal. Cały czas toczę walkę ze sobą, aby nie zmniejszać ilości kalorii, aby były jak najbliżej 1000. Z doświadczenia, wiem, że w przeciwnym razie, kiepsko na tym wyjdę.
Jeśli chodzi o miłość to mam już upragniony spokój. Uwielbiam być singielką. ;)