Piszę tą notkę już dobre pół godziny, zaczynałam ją pare razy, ale zawsze w połowie dochodziłam do wniosku, że nie jest taka jakbym chciała.. Słucham na okrągło jednej płyty, popadam w rutyne. Jutro poniedziałek, więc tym bardziej.. Powinnam się wziąć w garść, otworzyć książke z matmy i nauczyć sie materiału, który miałam zdać miesiąc temu, ale zawsze znajde coś do roboty, byle tylko nie musieć myśleć.. Czuje sie samotna, nikogo nie ma przy mnie, samotnie spędzony weekend pogrążona w cudownej książce, ale co z tego, że cudownej jak nic w niej nie jest prawdziwe?