może zacznę od początku.
Moja historia z odchudzaniem jest bardzo długa, więc postaram się zwięźle i jasno .
Jako male dziecko nie bylam gruba, bylam wręcz przeciętna, normalna zdrowa dziewczynka. Jednak juz w przedszkolu, (mialam z 6 lat) zauwazylam, ze ejstem grubsza od niektorych dziewczynek, chcialam sie odchudzac, wiadomo, bylam dzieckiem i jak zauwazylam paczke chipsów to od razu zapomnialam o wszelkich dietach. Ale to nie ejst istotne, istotne jest to, że jednak juz wtedy z mojej glowie siedziało hasło:
,,Jesteś gruba, schudnij!''
To straszne nie? Już jako dziecko.... ah.. no a potem juz jak dorastałam, wiadomo biodra rosną piersi także, kazdej dziewczynie, zadnej nie ominie, lecz mnie spotkalo to bardzo wczesnie mialam moze (12.13 lat) (5.,6 klasa podstawowki) zaczęłam tyć. Każdy sieze mnie śmiał, dokuczali mi, bardzo źle się z tym czułam, no i co ja mogłam? co ja mogłam? Nic innego tylko się w wziąść za siebie. Docinki innych bardzo mnie bolaly. Dostałam na święta rower od rodzicow. no cóż, zaczelam jeździć (rower stacjonarny) w wakacje jeździłam nawet po 8 godzin dziennie. Kazdy zauwazyl jak schudlam, komplementowali mnie, to mi sie bvardzo spodobalo, czulam sie piekna, czulam sie dowartosciowana, zaczelam liczyc kalorie, ograniczac jedzenie, fast-foody. W koncu znalam cala tablice kalorii na pamiec. Bardzo malo jadlam. Kiedys wrocilam z biwaku i oblalam sie wrządkiem, przez co zrobilo mi sie bardzo slabo, omdlalam. Mama stwierdzila ze to przez to z enic nie jem no i zaczelo sie, jeżdżenie po lekarzach, na szczęście nie mialam anemi tylko brak czegos tam... Musialam duzo jesc inaczej szlaban na wszystko. duzo wtedy przytylam. wszystko, cala praca poszla na marne. Potem znowu przyszly wakacje, kolejne. I znowu schudlam, ale rodzice stwierdzili, ze moge znowu schudnąćjak kiedys i zareagowali. znowu byl placz , lament i musialam jesc., boze nienawidze siebie za to, ze tak im uleglam. teraz z nowu przytylam, ale tym razem sie nie poddam, tym razem walcze do konca. jestem z wami, a wy ? pomozecie mi ?