Macie czasami takie chwile czy dni,że macie ochote ryczeć i bądź co bądź ryczycie z byle powodu? Nie wiem co się ze mną dzieje..kiedyś byłam radosną dziewczyną, teraz ok, śmieje sie, ale .. to nie to co kiedyś. Nie,żebym żałowała czy coś, bo dzięki temu,że się odchudzam czuje,że moge żyć tak jak sobie wymarzyłam i dąże i będę dążyła nadal, póki te pieprzone 49 kg nie pojawi się na wadze .. Póki co potrzebuje sił na schudnięcie przynajmniej 3 kg, a do końca wakacji w sumie 5 kg. Muszę się jakoś pozbierać, wyjść z domu .. czekam tylko aż misiek skończy prace i bd mogli sie w najbliższym czasie zobaczyć. Póki co czuje sie taka .. opuszczona. Chciałabym mieć już za sobą ten trud związany z codzienną walką z kilogramami, ale z drugiej strony to troche chartuje ducha, nie uważacie? Mam tylko nadzieję, że nie strace nikogo i niczego dążąc do tego co sobie wymarzyłam.
Przepraszam za smęty, ale z dziś bilansu nie będzie .. i .. chyba póki co robie lekką zwieche. Odezwę się , jak dojdę do siebie. A wam moje drogie motylki życzę szybkiego chudnięcia, dążcie do swoich marzeń, on naprawdę są realne e <2
; **