Znowu bardzo długo mnie ni ebyło, znowu postanowiłam wrócić.
Mało jem, nie chudnę.
Ale spadło do 54, i tak czuje się jak gruba świnia.
Teraz przyszedł ten najgorszy czas, upały, mnóstwo dziewczyn ze szkoły widać teraz w krótkich spodenkach, jest goroąco, za gorąco, ja gotuję się w długich spodniach. Kurwa chce być chuda, musze być chuda.
Nie wiem.
Chce być piękna i chuda, wtedy będe już chyba szczęśliwa.
Nie było mnie, ale przez ten czas jadlam mało, ale bardzo rzadko cwiczylam.
Jestem beznadzijna, ale wierze w siebie, uda mi się. Nie przerwę walkki o samą siebie, nie przegram swojego szczęścia.
Jest 54 do celu 12kg, boże kiedy ja to zrzuce?
Od jutra notki i zaznaczanie dni.
Za 10 dni ważenie więc przez ten czas musze schudnać coś, jak nie spadnie chociaz kilo
to sie chyba zalamie i wybiore to najgorsze glodzenie sie i rzyganie, nie chce.
Patrze teraz na wasze blogi, tak pięknie schudłyście, podziwiam was i zazdroszczę!