Egzystencjalny pobyt na bezludnej jeszcze Ibizie był jedną z najlepszych rzeczy, które mogły mi się zdarzyć. Staram się nie zwariować, staram się opanować, staram się przeczekać. I tak jest lepiej niż było.
Potrzebuję prostych symboli, prostej codzienności, prostych przekonań. Staram się akceptować decyzje innych ludzi. Staram się akceptować samotne podróże, które są zresztą piękne. Staram się jeszcze czuć, kochać, pamiętać. Nie reaguję na bodźce tak jak standardowy człowiek, ale odbieram te same bodźce i chciałbym reagować właściwie, czy to coś znaczy?
Nie chcę tak znikać za każdym razem, przepraszam. Nie chcę myśleć, że już nic nie mogę i powinienem wyjść. Chcę wierzyć w naprawianie i zmartwychwstanie. Chcę wierzyć w ponowny wspólny uśmiech, ale uśmiecham się tylko do przechodniów.
Robić rzeczy i nie myśleć zbyt wiele.