To posłodze troche Jabłuszka wtedy niedojżałe jeszcze... teraz to już zjedzone
I co tu pisać, ucze się, ucze się, ucze się, wnerwiam się, uczę się i tak do usranej śmierci z nudów. No w między czasie coś piszę... Miało być tylko tak, dla zabicia czasu, ale coś mi wychodzi wcale ciekawe opowiadanie I to nawet nie w stylu tych moich bajek, co ich na szczęście już na blogu nie ma. Dostałam kiedyś załamania nerwowego, ale już mi przeszło, dowody też usunięte
Pewnie nikogo to i tak nie obchodzi, ale w sumie nie mam na razie nic innego do roboty:
Hmm... To co do tej pory napisałam opowiada o młodym dziewczęciu - Grimie Unndaughter i grupie jej przyjaciół. Oczywiście znając mnie, charakterek panienka ma... hmm... bezkompromisowy. A kumple też tak dobrani, że się zastanawiam który pierwszy zginie... Okeeey, wiec ta Grima podróżuje sobie po świecie wraz z najlepszą psiapsiułką Ragną Ingedaughter co ma wściekliznę m... no czegoś wściekliznę tam ma, jak się zatrzymują w jakimś miasteczku to wraca dopiero nad ranem -_-' Podróżują sobie po świecie i za pieniądze ubijają potwory, demony i inne śliczności. Po drodze spotykają Orma, starego kawalera co siedzi w tej samej profesji, ale na razie nie mam dla niego jasnych planów na przyszłość. Później znajduje się waleczny rycerz Sicho, który chciał uratować dziewczęta od potwora. Tylko mu się trochę coś pokręciło i to Grimę wziął za Orka... Pożałował tego... Ale wszystko się dobrze skończyło i teraz muszą go niańczyć, bo chłopak żyje w swoim świecie, który ma z realnym mało wspólnego
Skończyłam na razie na tym, jak wesoła kompania spotyka Lókepilina, młodego Elfa. Oczywiście to Sicho wychodzi mu na spotkanie... I nie, jemu też nie przepuścił Oo'
Okeey, na razie pa. Muszę lecieć