przy kawie, siedzę i rozkminiam co by tu napisać, podobno dużo się pozmieniało, ale u kogo? u mnie zmieniło się wiele, lecz nadal nie potrafię zachować się jak na faceta przystało. nadal czynię źle, jak to mi kolega powiedział, "sam się katujesz". najgorsze jest to, że wiem o tym. jestem zbyt naiwny, za bardzo wierzę w to co chciałbym żeby nastąpiło, ale z tą notką właśnie tą wiarę chowam w worek i wyrzucam w try pizdy za przeproszeniem. koniec tego wszystkiego. skupię się nadal na tym co robię i od dłuższego czasu przynosi mi radość i satysfakcje. cieszę się że odbiłem się od starego dna, fakt po długim czasie i powinienem to prędzej zrobić, ale czasami potrzeba namysłu i siły. niestety po jednym odbiciu wpadłem w drugi epizod, który również mi nie służy, ale znalazłem w tym wszystkim motywację i chęć zmian. byłem szczęśliwy, chyba naprawdę, może dlatego że nie znałem prawdziwego oblicza? wiem że muszę powiedzieć "nara" i nie wracać, już nigdy nie wracać, mimo tego że rozrywa się ciut we mnie w środku. wiem że to mi nie służy, a sekunda uśmiechu nie jest warta mego wkurwienia, gdy ona właśnie minie..
zastanawia mnie jedno, jak można tak grać. czasami dosłownie sam się dziwię, jak można takim być. jak ludzie się zmieniają pod wpływem innych osób. ciężkie do ogarnięcia, lecz już się tym nie przejmuje. nie moje życie, nie moje zdrowie. chcę być asertywny, twardy i silny, tak jak na treningach. muszę coś ze sobą zrobić! będę się starał, z całego serca.
dzisiaj dużo nie napisałem, ale myślę że będę tu teraz dodawał zdjęcia częściej, bo chcę zobaczyć jak się zmieniam. pozdrawiam wszystkich
Prawda boli tutaj wszystkich, to konkret.
Choć tych z wszystkich to się uda tylko nielicznym zapomnieć.
"Powszechne dążenie do szczęścia jest najsilniejszym źródłem nieszczęścia, bo ludzie, pragnąc szczęścia, uważają, że można je nabyć."
https://www.youtube.com/watch?v=Q-lX5ZOpA-k