Jeśli mam podsumować ten roku, to jedyne co mogę o nim powiedzieć to to, że był przedziwny. Przewineły się przez niego przeróżne wydarzenia oraz osoby, które wpłynęły na to, jaka teraz jestem. Każdy miesiąc tego roku był zupełnie inny, każdy coś nowego wprowadzał, kończył jakąś staroć. Skończyłam w nim gimnazjum, w którym spędziłam naprawdę niezwykłe chwile, tyle serca w ostatnim roku w nie włożyłam, ale nie, nie tęskni mi się za nim. Dostałam się do liceum, które jeszcze bardziej mnie zmieniło. Tak naprawdę zaczęłam zupełnie inaczej postrzegać ludzi, tam poznałam osoby, które są, a do niedawna jedna była mi bardzo bliska. Przez to wszystko co dzieje się już od września trzeba było nauczyć się stuprocentowej samodzielności i dopiero w tym momencie sprawdziło się w każdej kwestii przeświadczenie 'umiesz liczyć, licz na siebie'. Jeśli mam porównać dwie strony tego roku - od stycznia do czerwca vs lipiec - grudzień to z pewnością powiem, że ta druga była lepsza. W pierwszym półroczu ciągneły się za mną tak naprawdę sprawy sprzed 2 lat, które nie były do końca wyjaśnione, sytuacje, które były męczące, niewygodne, znajomość, która była chyba najgorszą mojego życia. Tak bardzo się cieszę, że się zakończyła, że chore problemy paradoksalnego związku przestały być moimi. To chyba główna rzecz tego okresu, bo już drugie półrorocze było zupełnie inne. Wakacje - wspaniale, szalone, niezapomniane. Tak strasznie tęskno mi za potupajami w karczmie i wylegiwaniu na Długim! Następna kwestia - nowa szkoła, środkowisko, znajomi. Poznałam wspaniałe osoby, które są mi bliskie, za które nic bym w świecie nie oddała! Nie obeszło się bez zawodu, ale cóź. Każdy się kiedyś musi na kimś przejechać. Liczę, że rok 2014 będzie lepszy, po prostu. Bawcie się w sylwestra najlepiej na świecie, szcześliwego nowego roku, dobranoc.