choram.
przeziębiona, konkretniej; już sobie zrobiłam dzień przerwy od szkoły, który, niestety, nic nie dał.
albo jeszcze pogorszył sprawę, bo deszcz padał, a Agacia nie ma oczywiście przy płaszczu kaptura, a nie wszystkie bluzy ma z kapturem.
ale przynajmniej było bardzo pozytywnie na spotkaniu do bierzmowania; w drodze, Wierzę w Boga Asicy w wersji '
Yyy... Stworzony z nieba i ziemii... Yyy... Zstąpił na trzy dni...' [zmiażdzyło mnie to doszczętnie ;D], następnie pół godziny siedzenia w kościele i słuchania jak będzie wyglądać nasze bierzmowanie, co mamy ubrać, jak się zachowywać, kiedy wyspowiadać, co odpowiadać. później egzamin do bierzmowania: 'jakie imię wybrałaś i opowiedz o swoim patronie' [nie ma to jak ksiądz uczący Cię w szkole, znajomości.. ;D], przy czym jeszcze zdążył wytknąć mnie i Natce że nie mamy do niego szacunku [ - siadajcie, no! - ale my chciałyśmy tak z szacunkiem, wie ksiądz ;d - taa, żebyście zawsze taki szacunek miały!] ;p no i nakłanianie Asicę żeby wzięła sobie na trzecie Mojżesz, bo podobno kobiety mogą [ - ale patrz, jak będzie to fajnie brzmiało... Joanna Paulina Mojżesz! ;d].
w drodze powrotnej natomiast mnie zlało, od czego czuję się jeszcze gorzej, ale cusz, trudno. teraz jeszcze zamiast nauki do egzaminu [hmm, przynajmniej mam jakiś powód, żeby się nie uczyć] będę latać na próby do bierzmowania. za dwadzieścia dni te dwa piękne dni, których wyczekuję z utęsknieniem, a tu jeszcze coś mi nie pozwoli się uczyć. w sumie, to jednak wypadałoby coś ruszyć, tak żeby nie było. jutro sobie kupię zestaw testów, może rozwiążę.
aa, i mówiłam, że jeszcze jutro mamy próbny humanistyczny? ;d i nie ma to jak tydzień przerwy do drugiej części, której i tak zresztą pisać nie będę.
idę, muszę przepisać czterostronicowe zadanie z geografii [po co mamy pisać dwa razy to samo? -,- 'bo nie zaszkodzi', pfff.].
;**
zaprzepaszczonesiływielkiejarmiiświętychznaków.
edit:
setne zdjęcie, mwahahah. x33