Wczoraj dowiedziałam się, że moja przyjaciółka, a może raczej była przyjaciółka, zaręczyła się dwa tygodnie temu. Facebook mnie o tym poinformował. Poczułam się, jakby obrzucono mnie błotem. Pogratulowałam jej, ale nie potrafię się tym cieszyć. Myślałam, że jestem jej bliska.. ale najwyraźniej nie potrzebuje mnie już do niczego. Jako osoba, dla której przyjaźń zawsze była największą wartością w życiu, jest mi strasznie przykro i jestem rozżalona. Nie będę więcej próbowała ratować tej relacji.
Przyznam, że przytłaczają mnie te wszechobecne zaręczyny, śluby, zakupione mieszkania, urodzone dzieci, kariery. Czy poukładane życie daje szczęście? Tak mi się wydaje.
Przebiegłam się wczoraj, żaden szał - 5km. Podobało mi się. Chociaż na chwilę oderwałam myśli od ziemi. Wypiję kawę i zrobię powtórkę.
Weekend powinien być ok, jedziemy do mojej kumpeli i jej chłopaka. To taka znajomość z podwórka, gdy miałyśmy po kilka latek. Przez studia ta znajomość trochę się rozluźniła, ale wiem, że odebrałaby mój telefon, gdybym zadzwoniła z płaczem o 3 w nocy. X. jest specyficzna, jej rady często są odklejone od rzeczywistości, więc od lat się jej nie radziłam. Właściwie to ja zawsze byłam tą, która służyła radą. W sumie w prawie każdej relacji byłam tą właśnie stroną.
Za kilka dni moje urodziny, a ja próbuję się nie rozsypać. Od przyszłego tygodnia wracam do nauki, może jak narzucę na siebie dużo rzeczy to przestanę tyle analizować i rozmyślać. W zeszłym roku o tej porze byłam w o wiele lepszej formie. Czuję, że się cofam.
4 PAŹDZIERNIKA 2019
26 WRZEŚNIA 2019
12 WRZEŚNIA 2019
21 SIERPNIA 2019
13 SIERPNIA 2019
8 SIERPNIA 2019
29 LIPCA 2019
8 CZERWCA 2019
Wszystkie wpisy