Okej, jednak dziś powiedziałam menagerce, że się zwalniam. I mam pewnego rodzaju satysfakcję, że w jednej chwili zwalnia się trzech pracowników z 4 (piątego, który dopiero przyszedł, nie liczę). Jutro idę ostatni dzień do tej pracy i mam nadzieję, że nie będzie kwasu. Ale nawet jak będzie, to przynajmniej przyjemniej będzie się wychodziło.
Nie lubię planować dużo do przodu, nie jestem w tym dobra. No ale musiałam poukładać sobie jakąś kaskadę priorytetów na najbliższe pół roku. Więc tak: 1) studia 2) języki 3) nauka pod pracę w zawodzie 4) coś tylko dla mnie, coś, co będzie sprawiało mi regularną frajdę, której brakuje mi od prawie roku. Czy to będzie powrót do siłki, rury, crossfitu, czy coś zupełnie innego, nowego, jeszcze nie wiem. Ale muszę, muszę, bo oszaleję. A od piątku wracam do biegania, definitywnie. Mam kiepski humor, ale jakoś tak lżej jak to spisałam. Aż sobie tę listę przykleję na ścianę, a co! Nie można tylko narzekać, trzeba działać. Po ostatnim przejechaniu 50km na rowerze od razu jakoś bardziej zachciało mi się oddychać.
W piątek zaczynam naukę na egzamin (chlip). Plan jest taki, że jak mój chłopak będzie w robocie, to ja się będę wtedy uczyć. A wieczorami i w weekend będziemy robić coś fajnego. Może w ten sposób jakoś zniosę naukę największego gówna ever.
4 PAŹDZIERNIKA 2019
26 WRZEŚNIA 2019
12 WRZEŚNIA 2019
21 SIERPNIA 2019
13 SIERPNIA 2019
8 SIERPNIA 2019
29 LIPCA 2019
8 CZERWCA 2019
Wszystkie wpisy