Pracę dostałam, ale to miejsce otwierają dopiero na dzień dziecka, czyli szkolenia zacznę w połowie maja. Typ zaproponował, że jak nie chce mieć zastoju to mogę przez ten miesiąc popracować w jego drugim interesie, czyli parku trampolin :D Tak więc skaczę sobie i dostaję za to pieniądze xd Oczywiście grosze, ale wybredna nie jestem, praca to praca, grunt, że od razu zaczęłam.
Właśnie kisnę w aucie, bo jadę z rodzicami do dziadków na drugi koniec Polski. Siostra z mężem i córką zostaje u teściów, więc trochę smutno, ale trudno.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale stanęłam ostatnio na wagę.. i się momentalnie załamałam, a przecież dopiero co mówiłam Wam, że dobrze się ze sobą czuję. No więc nie trwało to zbyt długo ;] Chyba rzeczywiście czego oczy nie widzą tego sercu nie żal -.- Poprawa kondycji dalej jest dla mnie ważna, ale teraz dochodzi jeszcze parcie na wagę. A że w czerwcu jest wesele, gdzie będzie mój były z tą swoją kurwą to już w ogóle motywacja rośnie.
Nie wiem na ile pozwoli sytuacja, ale planuję przez święta dalej biegać i zrobić jakieś rekordy swoje (w stylu: biegać przez 1.5h np.). Wielkim plusem jest to, że będzie to bieganie nad morzem , czyli bezapelacyjnie moje ulubione :)
Wesołych Świąt!