Moje Eldorado,
żegnam się z Tobą, choć służyłeś mi najlepiej, jak potrafiłeś.Ochroniłeś mnie "sobą" ratując moje życie. I kiedy patrzę na te zdjęcie wciąż w to nie wierzę, że to wszystko wydarzyło się naprawdę. Szczęście w nieszczęściu, że żyję, że jestem jedynie oboloła, chodzę trochę, jak emertyka, ale czas zagoi rany.
Tak, wszyscy dookoła mówią mi, że teraz "czas" będzie moim najlepszym przyjacielem, z którym muszę zawrzeć relację, na którą nie mam najmniejszej ochoty. Nigdy nie pomyślałabym, że utrata materialnej rzeczy doprowadzi mnie do prawdziwej rozpaczy.
Kiedy zobaczyłam go na tym parkingu, kiedy go dotknęłam, znowu poczułam ten ból, ten jeden wielki chaos i ... cisza... która przeszyła mnie najbardziej. Muszę się z nim "pożegnać" publicznie, by móc zakończyć ten etap i iść dalej. Powoli odbudować, to co wydaje się być stracone bezpowrotnie, bo jak można zaufać znowu tym wszystkim ludziom na drodze, że tym razem wyhamują i nie zmasakrują mojego auta i mnie.
Tak, wiem. Czas. Nie będę pisać, że dostałam drugie życie, że teraz zmienię się o 180 stopni, bo to gówno prawda. Na pewno dostałam szansę, lekcję i coś co sprawi, że czerwona lampka już nigdy nie zgaśnie.
Muszę to wypłakać, tę traumę, która póki, co nie odpuszcza mnie na krok. Niczego w życiu nie boję się tak, jak bólu. Myśl o ponownym przeżyciu czegoś takiego paraliżuje mnie. Nie boję się śmierci, bo to tylko chwila. Ból jest... i nie wiadamo, jak długo będzie. Nie wiem, który jest gorszy ten fizyczny, czy psychiczny, ten przez który, tak cholernie ciężko stawiać mi kolejne kroki, bo mam wrażenie, że mój kręgosłup oderwie się od reszty ciała, a klatka piersiowa przy każdym głębszym wdechu po prostu pęknie. Czy ten, który, każdej nocy przypomina, jak blisko byłam tej granicy, za którą nie wiadomo, co jest. Ten, który sprawia, że przy prostej czynności, jaką jest np. bezmyślne wpatrywanie się w TV, ogarnia mnie lamant małego, bezbronnego dziecka, który sprawia, że moje serce rozpada się na milion kawałków, a dusza błaga o pomoc.To minie.
Tak, wiem. Czas. Ale teraz umieram po tysiąckroć każdego dnia.
Eldorado, dziękuję i nigdy Cię nie zapomnę i wiem, że już niedługo będę umiała cieszyć się w stu procentach tym, że przeżyłam.
Tak, wiem. Czas.
Odpoczywaj. Dziękuję.