Jestem TAK żałosna! I tak gruba, że zaraz się powieszę. Cały czas tylko zawalam (od piątku). Dzisiaj miałam tak wychujany dzień, że ja pierdole. I przez to zeżarłam około 10 ptasich mleczek? Może tylko sobie wciskam ten kit, że jak zjem czekoladę to jest mi lepiej. Może to tylko w mojej głowie tak się jebie. Ale serio czuje się lepiej jak się nawdupiam czekolady i słodyczy. do tego opakowanie skittlesów. Obiad - ryż z warzywami i jakimś tam mięsem. A rano na śniadanie gryz chleba z serkiem. Założę się, że znowu mam te 60 kg. Chyba umrę. Nawet nie ćwiczyłam przez ten czas co zawalałam. I dzisiaj pewnie też nie bd ćwiczyła. Ja jebie. Jutro zaczynam od nowa. Mistrzyni zawalania kurwa wraca! Pewnie to nie koniec na dzisiaj żarcia. -.-
+ Dzisiaj w sumie nie zawaliłam tak bardzo jak wczoraj i przed wczoraj i przed przed wczoraj. Bo przez te trzy dni to było minimum 10 000 kcal. A dzisiaj około 5? Nie wiem. Ale jestem na siebie wściekła.