było około pierwszej, spałam, lecz trudno bylo mi zasnąć z myślą, że coś się stało. przebudził mnie sms, pewnie gdybym dostała go w inną noc zrobiłabym to co zawsze - nie odczytała. lecz tym razem było inaczej. automatycznie w mojej głowie pojawiła się myśl " a jeśli stało się coś gorszego? ", przestraszyłam się. na szczęście sie myliłam. jej problem = mój problem. zrobilabym wszystko, żeby to, co się stało minęło lub okazało się snem, złym snem. wiem, że to niemożliwe, ale zrobię wszystko, żeby pomóc jej, żeby zapomniala. koleżeństwo czy przyjaźń ?
tak łatwo było nam zapomnieć o tym, co łączyło nas, bo łączyło COŚ, prawda? może tak musiało być, może tak będzie lepiej. może.. nie chcę znowu męczyć się z myślą, że mogłoby być lepiej, lepiej razem. wyszło jak wyszło, czyli nie wyszło nic. mozna było się tego spodziewać, nie? myśl, że był dla mnie najlepszym wyborem męczy mnie od jakiegos czasu, cóż, chyba nie potrafimy do siebie dojść, zawsze coś się musi spieprzyć. spieprzyło. i chyba na tym już pozostaniemy. nie zapomnę o tych dwóch, taak, chyba dwóch latach, na pewno nie. wspomnienia pozostaną do końca życia i nadzieja na to, że będzie tak jak kiedyś.
niech tak pozostanie na dłużej.