Na początku założyłam ten blog by gdzieś wyrzucać to z siebie to wszystko tak po prostu haotycznie bez sensu dla reszty świata ważne dla mnie by ten mój "smietniczek" nie przebral ale to byłoby.takie wyrzucanie bez żadnego pożytku i pomyślałam by może zacząć opisać moja historie od początku może sama dojdę gdzie to wszystko się zaczęło choć dziś mam inny pogląd na wiele spraw niż wtedy. Wtedy wiele rzeczy okazywało się być normalne takie ze przecież zdarza się dziś myślę że gdybym miała bardziej otwarty umysł niż serce tej tragedii można by było uniknąć. Tragedia moja wewnętrzna " rodzinna" życiowa nawet Niewiem do której kategorii ja przypisać a zaczęło się od pojawienia kogoś w moim życiu w czasie gdzie wszystko działo się tak jak niepowinno a on sprawił że stałam się najszczesliwsza dziewczyna pod słońcem niestety tylko na krótki czas.... Ta chwila zapomnienia sprawiła ze porzuciłam ludzi z którymi miałam już nie jeden kryzys i pewnie i ten był do ogarnięcia ludzi którzy byli zawsze po mimo wszystko i wbrew wszystkiemu lecz on sam kiedy ja miałam kryzys nie podolał temu by przy mnie być i nie chodzi tu o porzucenie mnie dla innej czy jakieś młodzieńczej miłości a o fakt gdy pojawiło się dziecko 10 dni a on już miał mnie dość bo przecież po porodzie do głowy mi odbiło.... Bo byłam uciążliwa bo jak nigdy wcześniej potrzebowałam wsparcia poczucia bezpieczeństwa poczucia ze jesteśmy kochane nie tylko ja ale przedewszystkim dziecko poczucia ze to juz nasz świat naszej trójcy. Świat gdzie przedewszystkim miał być on moja mała i ja. Ciągle radzac sobie sama nagle ta sama osoba potrzebowała by ktoś ją odciążyl z niektórych obowiązków a przecież to takie nienaturalne. Mi samejtez bbyło źle z poczuciem ze wiele sama zrobić nie umiem i musze być zależna od innych ale to było tylko 10 dni zaledwie bo go przerosło xostawil mnie sama. I w tym momencie moja mała była tak zależna ode mnie ze nie mogłam jej zostawić jak mnie zestawiono a czułam się jak właśnie takie małe dziecko w pierwszych dniach gdzie potrzebowałam jego złapania za rękę i poczucia ze w tym nowym życiu nie jestem sama. 10 dni i okazało się ze jestem sama jestem silna bo właśnie miłość do mej małej córki dala. Mi ta siłę choć cała reszta rzucała kłody pod nogi na szczęście znaleźli się Ci którzy pomogli byli martwił się i interesowali czy to 5 rano czy 1 w nocy mogłam liczyć na nich choć nie oni powinni być w tej gotowości.... Wiec dziś choć nie ma końca tej mojej historii myślę że droga do zakończenia jest jeszcze długa niepewna i bardzo ciężka.... Ale zacznijmy tak gdzie to się zaczęło 29 października 2013 r gdy od głupiego przypadkowego spotkania nagle stałam się najszczesliwsza kobieta na świecie....