Święta, trochę więcej czasu żeby w końcu coś napisać. :-)
W szkole semestr skończył się w ostatni piątek. Trochę poleciało mi po średniej - sporo czwórek, trója z fizyki, średnia wyszła mi coś koło 4,60. Nie narzekam, ale od nowego semestru ogarniam się, muszę bardziej się przyłożyć.
Wczoraj Wigilia spędzona u cioci, tak jak co roku od kilku lat. Tak się nażarłam, po prostu jakaś tragedia. xD Wróciliśmy po 20, potem zamulałam już w swoim pokoju, do północy pisałyśmy z Pauliną + twitter. Dzisiaj na siłę wstałam z łóżka o 8.30. Potem przyjechali goście - jakiś kuzyn mamy z żoną, pierwszy raz ludzi na oczy widziałam. Pobyli ze 2 godziny, odjechali. Na obiad przyszła ciocia z wujkiem i kuzynką, znowu się nawpierdzielałam, niedobrze. Teraz nie jestem w stanie patrzeć już na jedzenie, bleh. :/
Od jutra wracam do odchudzania, muszę zrzucić cholerne 10 kilo, jak się uda to potem może jeszcze ze 4. Nienawidzę swojej figury, musze to zmienić. Od marca do początku czerwca schudłam 8 kilo, byłam w miarę zadowolona. Potem przyszedł Londyn we wrezśniu, nieregularne jedzenie, + 2kg. Potem zaczęłam jeść z nudów, tak po prostu. No i zakończyło się na tym, że prawie wróciłam do wagi sprzed roku, fuck. Ale ogarnę się, muszę.
Co do prezentów, w tym roku naprawdę zadowolona jestem. :)) Nowy telefon, perfumy, które chciałam już od jakiegoś czasu, dwie płyty 30 Seconds To Mars i jedna Kings Of Leon.
No i najważniejsze - bilet na 30STM w Rybniku (zdjęcie). <3 To ogólnie zaczęło się tak: 2 tygodnie temu wróciłam ze szkoły i normalnie weszłam na twittera. Przeglądam co piszą ludzie i nagle takie, że Marsi mają grać koncert w Polsce. Patrzę i normalnie nie mogłam uwierzyć, mój ukochany zespól znowu w Polsce! Aż łzy zaczęły mi lecieć ze szczęścia, ręce mi się trzęsły, jakbym jakiegoś Parkinsona miała czy coś. XD Kompletnie to do mnie nie docierało, dopiero po pół godziny w miarę się uspokoiłam. Przez środę i czwartek (we wtorek 10.12 ogłosili) miałam straszny stres, że rodzice się nie zgodzą, nie będę mogła jechać. W piątek powiedziałam mamie o koncercie, a ona takie "ok, możesz jechać". Meega zdziwiona byłam, bo to nie w jej stylu, tak po prostu pozwolić. No i wczoraj dostałam bilet, golden circle. <3 Do Rybnika mam 390 km, ale who cares. ^^ Jaram się strasznie, normalnie nie da się tego opisać! W dodatku ten koncert jest dzień przed moimi urodzinami, coś pięknego. Asdfghjkl, tyle szczęścia.
No i tak btw, ostatnio strasznie wciągnęła mnie sztuka pop art. :3 Na razie narysowałam 3 pop arty, może na razie szału nie ma, ale uwielbiam je robić. *.*
Plany na jutro? Z jedzieniem bardzo się ogarniczam, może poogarniam trochę piosenek na gitarze i chyba kolejnego pop arta narysuję, bo to tak fajnie się robi, mmmm.
W sobotę może wbijam do Rudej, nie jeździłam całe dwa miesiące, nie mam pojęcia co u niej. Już nie ma tej chemii, co kiedyś. Niee wiem, może jak znowu wrócę do jazdy, to zaangażowanie i pasja do koni po prostu wróci, nie mam pojęcia.
Może jutro będzie notka, bo spore zaległości mam..
74 + 179 days left <3