Padokowa Ruda, zdj z ostatniego wyjazdu do niej. Mam teraz trochę nowych zdjęć, będzie co dodawać. :>
Nie pisałam nic przez kilka dni, ale nie miałam czasu, a wczoraj padałam na ryj.
W czwartek nareszcie przyszły moje struny i plakat z Green Day. Jest większy niż myślałam że będzie,
ale to nic. :p Struny są mieszanką fosfor + brąz, brzmienie jest naprawdę ładne. *.*
W piątek przyjechała paczka z air maxami. Czuję się w nich strasznie wysoka, omg. xD
W sobotę pojechałyśmy z Martą na rowery, zrobiłyśmy coś około 20km. Przejeżdżałyśmy obok stadionu, a wtedy właśnie on miał tam trening, a ja taki wielki zaciesz i dosłownie prawie zaczęłam piszczeć. xd Mam nadzieję że tego nie widział, bo jeśli tak to się zarąbię.
A dzisiaj w szkole całkiem nieźle, ogólnie już mamy lajcik, aww. :3 Sprawdzian z matmy zaliczony, był łatwy. Muszę dostać 5, bo jak nie to mogę się pożegnać z piątką na koniec roku. Na wf'ie pierwsza godzina na hali, druga na stadionie. Facet zrobił nam trening na spalanie tkanki tłuszczowej, a potem jeszcze o tym z nami gadał, o spalaniu i wgl. Mmm, w sumie to może mi się to przydać. :>
Już w piątek projekty. O nie o nie o nie, kompromitacja. Whatever. xD
Btw, sytuacja się zmieniła o całe 180 stopni. Jeszcze nie mogę w to uwierzyć, ale jednak. I to o wiele szybciej niż myślałam. Sou, działam. Nie pozwolę żeby to się skończyło tak samo po raz drugi.
Jutro Green Day w Łodzi. Smutam że nie jadę, to przecież tylko 140km od mnie. No tyle przegrać, nie zobaczyć chłopaków na żywo. :c A jutro będę smutać z tego powodu jeszcze bardziej. Błagam, niech oni przyjadą do Polski jeszcze raz za jakiś czas, najlepiej niedługo.
Billie <3 Mike <3 Tré <3