O sobie: Chciałam zaznaczyć, że :
- nie jestem Heyah pozytywna (nigdy nie zamierzam, posiadam Tak Taka)
- nie wydaje jęków pod prysznicem w trakcie mycia głowy (chyba że mi ją ktoś myje ;p)
- śmietana do mnie nie gada, a już na pewno nie zwraca się do mnie per \"Hey Bebje\" (ale co do ścian, to czasami ja z nimi gadam)
- nie ścigam sie ze znajomymi wózkami sklepowymi po supermarkecie (ja wolę się zderzać z babciami)
- nie wspieram polskich sportowców zakładami sportowymi (a czy oni wesprą mnie i kupią mi śniadanie?)
- nikt nie przywiązuje mnie do poręczy mą czupryną, a już na pewno takiego starcia by ona nie przetrzymała (Vinsiątko mi ją skróciło tak, że się przywiązać nie da)
- nigdy nie bawiłam się w \'pyszne trójąciki\' (bez podtekstów =])
- jeszcze nigdy nie wyrosły mi skrzydła po wypiciu Red Bulla (zawsze miałam parę swoich własnych, nie potrzebowałam wspomagaczy)
- Chipsy do mnie nie przychodzą (niestety, muszę sama po nie chodzić do sklepu)
Czy to oznacza,że nie jestem cool and trendi a ostatnio nawet nie fi?
Wiecie co?
- nie umiem robić karkołomnych fryzur (ostatnio ograniczam się do rozczesania)
- najbardziej wyczerpującym sportem są dla mnie zakupy (zwlaszcza poszukiwanie ciuchów dla Kot, nie mówiąc już o sobie)
- zebranie się w sobie, by wydepilować nogi przychodzi mi z wielką trudnością (wybacz kochanie ;p)
- nie umiem malować paznokci (ostatnio zakupiłam do nich odżywkę)
- lubię bałagan (babciu, to nie burdel, to twórczy nieład. Nie to wcale sięnie rusza, to już dawno umarło)
- nie słucham Sarah Connor i Bajmu (no chyba że mnie najdzie)
- po zaszyciu czegoś zrobienie supełka na końcu nitki stwarza mi niewiarygodny problem (a nawleczenie czegoś to też problem)
- me umiejętności kulinarne kończą się na podgrzaniu mrożonek (herbatę i jajecznicę też opanowałam i umiem grillować)
- nie nosze gustownych, mikroskopijnych torebek w których jest tyle miejsca,że chusteczki higieniczne trzeba na chama upychać (mam torbę po masce gazowej, już 4 chyba w karieże)
- spacer w szpilkach w mym przypadku zakończyłby się glebą na prostej drodze (ale mam glany na obcasach i jeszcze dwie pary butów na czymś dziwnym co ma 12 cm)
- nie uzgadniam każdego swego posunięcia z wianuszkiem \'psiapsiół\' (chyba że liczy się wyjście z facetami na piwo)
- mało rozmawiam przez telefon (ograniczam się do smsa z bramki)
- seriale nie są mym żywiołem (oglądam co jakiś czas, jak jem w domu obiad)
- nie rozczulam się na widok każdego napotkanego noworodka (szczeniaki i koty to co innego)
- ...
Najśmieszniejsze jest to, że mimo wszystko czuje się stuprocentowo kobieca ... No dobra, 80% to w moim przypadku wystarczająca liczba.
Ale za to:
- lubię drzeć się na całe gardło (oficjalnie to jest śpiew) do ulubionych piosenek
- skakać po całym pokoju
- eksperymentować w łóżku
- i poza nim
- uwodzić (ale jestem w związku wierna)
- piwo z sokiem korzennym
- wodę żywiec zdrój (smako-łyk) oraz colę vanilliową.
A na dodatek kocham:
- takiego jednego Pierzastego (Kot, idziemy gdzieś na spacer? Ok. To co idziemy już? Ok. Zostaw ten komputer. Ok. Kot! -- > my się naprawdę kochamy :] )
- Kubę (vel. Bubiczka, Ty śmierdziela, Tłuściocha, Bubik itp., itd.) czyli moje 10 kilo kota.
- Moich kochanych mężczyzn z którymi mogę wyjść na piwo
Nienawidzę jednakowoż:
- propedeutyki pedagogiki (podchodzę do egzaminu po raz siódmy)
- jak ktoś obraża przy mnie gejów
- jak ktoś dostarcza mi dodatkowej roboty na moderowanym forum
- jak ktoś mi wmawia, że jestem sarkastyczna, gdy to od 5 min. Staram się taka nie być.
- Jak mi neo wycina psikusa i przestaje działać.
- Jak widzę jakiś mój ciuch na mojej matce.
- Jak mówi mi się, że przytyłam, kiedy faktycznie zrzuciłam właśnie 5 kilo.
O to by było chyba na tyle tego wszystkiego. Mam nadzieję, że udało mi się jakoś tak sensownie przedstawić swoją osobę tutaj :]
A tak w razie jakichkolwiek pytań, to nie jestem rozhisteryzowaną nastolatką, tylko dojrzałą (jak to mnie określili na forum) panią w wieku obecnym 21 lat, studiującą na Uniwersytecie Warszawskim zacny kierunek jakim jest pedagogika.