Wszystko dookoła jest skute lodem, no może poza moim serduszkiem, które wciąż niezmiennie kocha Duże Mru.
Dostałam pewnego maila, przeczytałam pewnego maila i nie wiem co mam o tym myśleć. Taki obuch po łbie od przeszłości. Nie wiem czy chciałam dostać te słowa. Ludzie chyba jednak to egoiści.
Dziś jedziemy po rudego kotka dla mini Mru, będzie miał w domu kolegę, bo chyba czuje sięcoraz bardziej samotny z moim tatą. Weźmiemy też aparat, więc postaram sięporobić dużo zdjęć.
Jakoś tak mi smutno, ale piękne słońce za oknem i iskierki odbijające się w śniegu.
Magia jest w powietrzu.