Zasypiasz na moich kolanach.
To był ciężki dzień, ale noc
jak zwykle
jest lekka
kiedy patrzę na spichlerz i
i się rozpływam.
Jutro znów się oczyszczam.
Kocham nie jeść,
Boże,
aż przeraża mnie to jak to kocham
na wadze kolejny klogram w dół,
ważę teraz tyle ile w drugiej gimnazjum.
Została mi wódka,
papierosy
i dwa prince polo.
Zabawne, że i tak największą atrakcją jest patrzenie jak śpisz
a zaraz może wrócę do mojej powieści.
Tak.
O, samochód
jestem tu teraz taka samotna
i taka szczęśliwa
kiedy głaszczę Cię po głowie.
Ciekawe
co też Ci się śni.
Pewnie chude coś
czym nigdy nie będę.