jakieś podsumowanie tego roku? nie, chyba nie tym razem.
jedno jest pewne. wiele się wydarzyło i ten miniony rok był czasem intensywnej nauki. nie tylko tej szkolnej. mam skrytą nadzieję, że ten nadchodzący będzie o wiele lepszy niż bieżący. nie mówię, że ten był zły, bo przeżyłam wiele wspaniałych chwil. dostałam się do wymarzonej szkoły, przeżyłam cudowne wakacje i wiele rzeczy ułożyło się po mojej myśli. ale też nieraz się zawiodłam. bardzo się zawiodłam. lecz cóż. co cię nie zabije, to cię wzmocni. czy tak? szkoda tylko, że z biegiem dni, tygodni i miesięcy przekonujesz się na własnej skórze jak nic nie warte są ludzkie słowa...
doszłam do wniosku, że nie potrafię odpoczywać. nie umiem leżeć bezczynnie i patrząc w telewizor, czytając książkę czy słuchając muzyki zwyczajnie odpoczywać. może to początki pracoholizmu? tak. chyba jako postanowienie noworoczne obiecam sobie, że nauczę się odpoczywać. chociaż, czy to w ogóle jest możliwe? to chyba jest nieuniknione, kiedy żyjesz w mieście, w którym wszyscy ciągle tylko pędzą na złamanie karku do upragnionego celu. a najzabawniejsze jest to, że ja to lubię. lubię to ciągłe zabieganie, to urwanie głowy. czasem mam dość. to prawda. ale tylko czasem. dlatego zdarza mi się wracać do miejsc, gdzie mogę zamknąć oczy i oddychać pełną piersią. ale tylko czasami. ale są chwile, kiedy zdarza mi się mieć wrażenie, że robię to zbyt rzadko...
moje postanowienia noworoczne? jakieś są. na pewno. a tymczasem życzę wszystkim udanego sylwestra i tradycyjnie szczęśliwego nowego roku i wracam do łóżka. chyba spędzę sylwestra pod kołdrą :(
[przeczytałam to i chyba chcąc nie chcąc wyszło mi coś w stylu podsumowania. ech. te nieszczęsne literki.]