rok temu. tak dawno i niedawno jednocześnie.
wiele się zmieniło przez ten rok. i zewnętrznie i wewnętrznie. i chociaż do wyliczania noworocznych postanowień zostało jeszcze trochę czasu i całe szczęście! to dzisiejszy dzień, dzisiejsze słońce, dzisiejsze wariacje, dzisiejsza kawa, dzisiejszy bilet, dzisiejszy uśmiech, sprawiły, że jakoś tak odrobinę lepiej mi. nawet się uśmiecham i to nie tylko tak wewnętrznie :)
musze jednak przyznać się (chyba) przed samą sobą, że pomimo tego, że ja sama zmieniłam się bardzo, to pewne utarte schematy nadal nieprzerwanie tkwią w mojej głowie. i chociaż cały czas się staram to opanować, to nie ukrywam, że jest to dla mnie nie lada wyzwanie.
nie znoszę tej ułudy, tej nadziei, która potem pryska jak czar w bajkach, kiedy książe nie zdąży na czas (chociaż w bajkach to On chyba zawsze jest na czas...).
moje postanowienie na nadchodzący tydzień: jeśli go przetrwam, w piątek nic nie zepsuje mi humoru. nic. a tym bardziej nikt.
tak sobie myślę, że "kiedyś może wszystko zmieni się". lepiej będzie jak przestanę myśleć. tak. zdecydowanie lepiej.
Kiedy przyjdzie dzień i zbudzi nasze ręce
Kiedyś może wszystko zmieni się
Wędrujemy tak przez puste korytarze. (...)
Przychodzi jesień, wszystko zaczyna usypiać
I wieje wiatr w którym czuć już tylko zimę. (...)
Kiedyś może wszystko zmieni się.