Słodko-gorzkiej miłości. Nielubiącej patosu i serenad w blasku księżyca. Traktującej z dystansem kolacje przy świecach. Śmiejącej się z czerwonych róż. Lubiącej niezapominajki i słoneczniki. Od Paryża wolącej Zakopane. Od wina wisky z colą. Takiej, która je śniadania, nawet bez kolacji. Trochę szalonej. Bardziej normalnej. Lubiącej pierogi i rosół. Drwiącej z kawioru. Bez gorsetów i spinek do koszuli. Ciepłej od swetrów i szalików. I codziennych pocałunków na 'dowidzenia'.
Lubię z blachy twego kubka
Pić herbatę gorzką, pani -
Lubię głaskać twego szczura,
Gdy się do mych nóg przyczołga -
Albo gadam z pogrzebaczem,
Albo łajam karbidówkę:
Ordynarna to jest dama,
Nie zdobiąca twego dworu.