Władek za młodu, obecnie wciąż uroczy.
Padły mi (kolejno): słuchawki, łinamp, głośniki. Jakieś fatum; zostaje empeczy.
Gorąca herbata, koc, tabletki - umieram, etc.
Świetnie było; czerwone i bure & weselny klimat, zostaliśmy zdegradowani do poziomu zwykłych pijaków - cytując panią Szy, dla której nie ma żadnej różnicy między nami, a menelami... ale żeby na naszych oczach wylać 0,5 (ahah, tylko tyle się ostało z naszych hektolitrów, za późno przyszła), toż to koszmar jest. Niemniej, kogo zabrakło, niech żałuje. <3